Recenzja filmu

Ciało za milion (2005)
Mark Mylod
Robin Williams
Holly Hunter

Prawie prosty plan

Nie wiem, czy <a href="http://www.filmweb.pl/Mark%2BMylod%2Bfilmografia,Person,id=61845" class="n">Mark Mylod</a> miał kiedykolwiek okazję oglądać <a href="http://rejs.filmweb.pl/"
Nie wiem, czy Mark Mylod miał kiedykolwiek okazję oglądać "Rejs". Wygląda jednak na to, że podobnie jak Mamoń, stawia na melodie, które już zna. "Ciało za milion" w jego reżyserii śmiało korzysta z pomysłów i wzorców opracowanych przez kino lata temu. Podstawowe dwa źródła inspiracji, a raczej zapożyczeń, to oczywiście chętnie przywoływane w kampanii promocyjnej "Fargo" Coenów oraz "Prosty plan" Sama Raimi. Co jednak cieszyło w oryginałach, w filmowym de ja vu nuży. Rzecz dzieje się - a jakże - na Alasce, w roli inicjatora prostego planu występuje doszczętnie spłukany właściciel biura podróży, Paul Barney (Robin Williams), a sprawę, czyli przekręt finansowy, komplikują mu skretyniali gangsterzy i agent ubezpieczeniowy (Giovanni Ribisi). Po drodze są oczywiście problemy rodzinne i zwłoki. Scenarzysta chciał podobno, żeby historia wzruszała i niosła uniwersalne przesłanie, zaopatrzył więc swojego bohatera w szlachetne motywacje miłosne - Paul Barney ma żonę, poza którą świata nie widzi i dla której gotów w ogień skoczyć. Biedactwo cierpi na syndrom Tourett'a, lata po domu w piżamie z rozwianym włosem, zachowuje się jak dziecko i tylko klnie jak szewc. Żeby pomóc biedactwu, trzeba dużo pieniędzy na leczenie, a z tymi akurat krucho - firma w ruinie, długi po uszy. W dodatku jedyny ratunek - polisa ubezpieczeniowa na życie zaginionego brata Barneya jest nie do ruszenia jeszcze przez rok. Williams obnosi więc zbolałą minę, a my mamy mu współczuć. Do momentu, kiedy znajduje w śmietniku zwłoki i wpada na genialny pomysł ich wykorzystania. Tu mamy już oczywiście kibicować w poczynaniach z trupem. Czyli makabreska, która skądś znamy. Barney preparuje trupa tak, żeby udawał zwłoki zaginionego brata, za które teraz może śmiało żądać od ubezpieczyciela miliona dolarów. Na tym nie koniec rzecz jasna, muszą być jeszcze komplikacje, jak tradycja nakazuje. Te zaczynają się, kiedy wokół sprawy zaczyna węszyć upierdliwy, marzący o awansie detektyw ubezpieczeniowy Ted. O swoje, to znaczy o własnoręcznie ukatrupione ciało upominają się też oprychy o średnio wysokim IQ. Odnajduje się jeszcze (jak najbardziej żywy) braciszek - furiat, żądający swojej działki (Wody Harrelson). Aktorzy się popisują, śnieg leży, akcja brnie w nieprawdopodobieństwa i paradoksy. Schemat czarnej komedii w białej scenerii wykorzystany jak się patrzy. Zwroty akcji, komplikacje, rodzinne piekiełko, odpowiednia ilość krwi i parodia jako kluczowa kategoria estetyczna maja usprawiedliwiać ekranowe wygibasy. Tylko, że to już było. Powtórka z rozrywki niestety nie cieszy jak kiedyś. Ostrze dowcipu, co gorsza, jakoś się tępi w trakcie seansu. Ile można śmiać się z debilnych wpadek myślowych braciszka-wielkoluda i bardziej potulnych niż groźnych morderców. Humor sytuacyjny też jakby lekko zwietrzały. W drodze uprzedniej eksploatacji przez pierwowzory. Chociaż nie ogląda się tego źle. Realizacyjnie nic na szczęście nie zostało spaprane, zdjęcia tworzą klimat nudno-klaustrofobiczno-morderczy, rozpędzona intryga wciąga, a aktorzy budują wyraziste, ocierające się o groteskę typy. Świetny jest w tym zwłaszcza Ribisi jako wredny, gładko ulizany, zawsze uniżenie wbijający szpilę inspektor ubezpieczeniowy. W garniturku, z wąskimi usteczkami i złośliwym uśmieszkiem, wybucha dopiero pod koniec, konsekwentnie pracując na to, żeby od początku sekundować chcącemu go wyrolować Barneyowi. Jest on jednym z filarów bazującej na powszechnej niechęci do firm ubezpieczeniowych identyfikacji z działaniem sympatycznego, acz w każdej roli strojącego podobne miny Williamsa. Sympatię budzi też Holly Hunter jako chora, bądź chorą udająca żona Barneya. Sympatia to w ogóle dobrze oddające zamiary twórców określenie. Jak do szlagieru, który wielokrotnie przećwiczony, nie ma prawa zawieść.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film "Ciało za milion", rozgrywający się w mroźnej scenerii pokrytej śniegiem Alaski, trafił w moim... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones